sobota, 21 grudnia 2013

Inside Llewyn Davis

 
Reż. Joel i Ethan Coen, występują: Oscar Isaac, Carey Mulligan, John Goodman, Garrett Hedlund, Justin Timberlake, F. Muray Abraham, Max Casella.

Szczerze powiedziawszy spodziewałam się filmu z dużą dozą wspaniałej muzyki, boć jest to film o początkach ery muzyki folkowej, tuż przed pojawienien się Boba Dylana. Zostałam jednak bardzo rozczarowana, bo muzyki było niewiele - dwie fajne piosenki, które m.in. śpiewał też Justin Timberlake, a poza tym głucha cisza i biedny krajobraz lat sześćdziesiątych, artysta bez pieniędzy i widoków na lepszą przyszłość, wieczna poniewierka i pogoń za łóżkiem, bo nawet nie miał gdzie przenocować. Nagrał co prawda płytę, ale bytu mu to nie poprawiło, bo płyta nie sprzedawała się dobrze albo wcale. Przez film przewija się podmuch nostalgii, właściwie wieje nudą, zdjęcia są zupełnie nieciekawe - summa summarum: nie polecam, mimo high light of Justin Timberlake.***

                                               Grand Prix of Festival in Cannes 2013

niedziela, 15 grudnia 2013

Dzień kobiet

 
 
Reżyseria, scenariusz i muzyka - Marii Sadowskiej, w roli głównej - Katarzyna Kwiatkowska, która umiliła projekcję swego filmu w Hamburgu osobistym pojawieniem się na niej, i okazała się bardzo sympatyczną młodą dziewczyną, z wdziękiem opowiadającą o swoich przygodach nie tylko z filmem, lecz także o przygodach z wieloma krajami, które zwiedza, a także i z językami obcymi. Zdradziła, iż zna japoński, francuski i włoski, a obecnie pracuje nad angielskim. W filmie gra niepozorną kierowniczkę sklepu sieci "Motylek".
Film jest bardzo poruszający, przedstawia historie z rzeczywistości - temat aktualny prawie w całej Europie lub świecie, gdzie wyzysk przez kapitalistę odziera człowieka z resztek ludzkich odruchów. Wyścig szczurów, niestety, dotyka prawie każdego, kto pracował lub pracuje, bo hierarchia jest wszędzie podobna - oprawca oprawcy drży przed swoim oprawcą, i w ten sposób staje się ohydną szmatą.
Film warto zobaczyć. Marysia Sadowska udowodniła, że nie tylko zna się na muzyce, ale też potrafi robić filmy. Czekamy na następny. ****

czwartek, 28 listopada 2013

Wenus w futrze



W czerwonym żarze rzewnych żądz płoniemy jak pochodnie

 
La Vénus à la fourrure / Venus im Pelz

Roman Polański zadedykował swoje filmowe dzieło małżonce Emmanuelle Seigner, która zagrała swoją rolę wyjątkowo brawurowo. Dzieło jest ambitne - jak przystało na 80-letniego reżysera, dość trudne do oglądania dla przeciętnego widza, nie jest filmem rozrywkowym - powiedziałabym, iż jest poematem filozoficznym, w którym reżyser ukazuje walkę płci, ich żądzy i namiętności, gdzie przewrotnie zaczepia widza filozoficznym pytaniem, kto kogo bardziej uzależnia uczuciowo w związku, kto pan, a kto niewolnik.
 Wydaje się być jego osobistym odzwierciedleniem duszy, bo nie dość, że żeńską rolę zagrała jego żona Emmauelle, to jeszcze na dodatek odtwórca męskiej roli jest łudząco podobny do niego samego: wypisz-wymaluj Romek z lat młodzieńczych. Czyżby to jego własne zmagania filozoficzne z płcią piękną, jego polemika z życiem?  

Film bazuje na noweli austriackiego pisarza Leopolda von Sacher-Masocha z 1870 r., która na owe czasy była ekstrawagancka i wywołująca swą treścia oburzenie w społeczeństwie. Długi czas zakazana.
---------------
W Paryżu w jakimś starym teatrze reżyser Tomasz próbuje wybrać na przesłuchaniu odpowiednią aktorkę do roli w sztuce Sacher-Masocha, jednak po całym dniu nikogo mu się nie udało wybrać, siedzi zmęczony przy stole, gdy nagle wpada jeszcze jedna aktorka - Wanda, i prosi o przesłuchanie. Jest świetnie przygotowana, zna swoją rolę na pamieć doskonale. Tomasz się zgadza i oboje prowadzą dialog. Wanda przejmuje rolę dominującej kobiety, Tomasz - zdewociałego, wijącego się w poddaństwie mężczyzny. I jest zafascynowany Wandą: na koniec tego długiego dnia znalazł wreszcie aktorkę, która wydaje mu się być pasujacą do roli. Oboje czytają i recytują dalej...
I to jest właściwie wszystko. Dwie osoby probują się w dwóch rolach na scenie.
Może to wspaniale zainscenizowana walka płci, może sceniczna podróż w seksualność bez końca, faktem jest, iż sztuka ta pędzi po scenie jak w dzikim tańcu, zostawiając z tyłu rzeczywistość, by po chwili przeistoczyć się w najprawdziwszą prawdę.

Emmanuelle Seigner oraz Mathieu Amalric

wtorek, 12 listopada 2013

Obława




 
"Obława: Zdrada ma wiele twarzy" (Treibjagd) - reż. i scenariusz Marcin Kryształowicz, w rolach głównych Maciej Stuhr, Marcin Dorociński, Andrzej Zieliński, Weronika Rosati, Sonia Bohosiewicz; Premiera: październik 2012 r.
Film bardzo kontrowersyjny, osnuty na prawdziwych przeżyciach ojca reżysera, raczej psychologiczny niż wojenny thriller, aczkolwiek dzieje się film w czasie drugiej wojny światowej - taki trochę pomieszany na przekór wszystkim. Na myśl mi przychodził cały czas Fiodor Dostojewski. Film otrzymał w tym roku polskiego Orła od Polskiej Akademii Filmowej, i w ogóle okrzyczany został najlepszym filmem. Obejrzyjcie i oceńcie!
Projekcja filmu odbyła się w kinie Metropolis. Przyjechał na nią do Hamburga odtwórca roli głównej pan Maciej Stuhr. Mnie bardziej podobała się rozmowa z Maciejem Stuhrem po projekcji filmu, albowiem nie przepadam za okrucieństwem wojen i zwyrodnieniami spowodowanymi tragizmem wydarzeń wojennych.
Film jednokowoż warto obejrzeć, by chociażby móc podyskutować z prawicą, która filmem jest oburzona, również prawica hamburska. Podkreślam, iż film został zainspirowany prawdziwymi wydarzeniami. Zdrada, donosicielstwo, nędza i głód, wegetacja w szałasach, wykonywanie na rodakach wyroków - taki obraz nie pasuje do walecznych oficerów AK, owianych sławą i bohaterstwem. Przyzwyczajeni jesteśmy do innych obrazów, a tu w filmie całkowite zaskoczenie: nie ma nic ze znanych opowieści. Idźcie na ten film, jest ciekawie wyreżyserowany, ma ciekawą i niepowtarzalną formę przedstawiania wydarzeń, nic w nim nie dzieje się "po kolei". ****
 
Na marginesie wspomnę, że Maciej Stuhr wystapi wkrótce w filmie swojego ojca Jerzego Stuhra, w filmie pod tytułem "Obywatel".
 

sobota, 9 listopada 2013

Blue Jasmin



Woody Allen wykreował niezwykłe cacko z nadzwyczajną Cate Blanchett w roli głównej. Takiego go lubię - na takie filmy pędzę do kina jak na ciacho do cukierni.

Niezwykłość Allena polega na zręcznym przedstawianiu ludzkich charakterów. Zawsze mam wrażenie, że reżyser dobrze bawi się, robiąc swoje dzieła. I to samo uczucie miałam dziś na "Blue Jasmin". Film nie opowiada o niczym nowym - zdrada małżeńska, zazdrość, malwersacje, życie w luksusie, upadek na dno, neurozy, etc. - jednak u Allena te stare problemy i strach przed nimi są niezwykle ciekawie przedstawione, w interesujących sytuacjach z dowcipnymi dialogami, w których grają doborowi i dobrze dobrani aktorzy.  Woody Allen jest psychologiem, prawie każdy jego film, to studium psychologiczne, po którym chciałoby się dłużej podyskutować. W tym filmie pokazał, jak druzgocące mogą być konsekwencje niemówienia prawdy lub jej wymazywanie ze świadomości. Albowiem Jasmin, High-Society-Diva, która  naprawdę ma na imię Janette, jawi sie swojemu otoczeniu jako ktoś inny, niż jest nim w rzeczywistości. Gdy rozpada się jej małżeństwo z bogatym biznesmenem, i nagle stoi przed pustką, bo straciła cały majątek, postanawia wyjechać do swojej - samotnie wychowującej dwóch synów - siostry Ginger. Siostra mieszka w San Francisco w skromnym apartamencie, niczym nie przypominającym luksusowego mieszkania na Manhatanie w Nowym Jorku. Jasmin znajduje się w fatalnym stanie psychicznym, rozmawia ze sobą, połyka duże ilości środków antydepresyjnych, emocjonalnie znajduje się na skraju przepaści, choć na zewnątrz ciągle dba o swoja arystokratyczną fasadę. I gdy los znowu uśmiecha się do niej - poznaje dyplomatę z pokaźnym portfelem, zafascynowanego jej urodą i stylem ubierania - to zaczyna po swojemu od początku snuć kłamstwa, reperując biografię, i probując oszołomić, i tak już zresztą oszołomionego wielbiciela. Gdy ten przez przypadek dowiaduje się, że jednak rzeczywistość i przeszłość wybranki jest inna, że nakłamała tęgo, to zmienia zamiary i obrączki nie kupuje.
  Obok Cate Blanchett występują: Saly Hawkins, Andrew Dice Clay, Alec Baldwin, Bobby Cannavale, Louis C.K., Peter Sarsgaard.
Po filmach "Midnigt in Paris" i "To Rom with Love" film "Blue Jasmin" jest kolejnym udanym dziełem tego wspaniałego reżysera. ****




http://www.google.de/imgres?imgurl=http://www.vanityfair.com/online/oscars/2013/07/cate-blanchett-blue-jasmine-andrew-dice-clay/.i.1.cate-blanchett-blue-jasmine-interview.jpg&imgrefurl=http://www.vanityfair.com/online/oscars/2013/07/cate-blanchett-blue-jasmine-andrew-dice-clay&h=579&w=370&sz=31&tbnid=hqL1Xss0KsSTDM:&tbnh=116&tbnw=74&zoom=1&usg=__1ZHjN1vAXq-Jggj1AmnSxqxDaDQ=&docid=kyudvYuhqxgvLM&sa=X&ei=4Dt_UqPfOI2rhQfEtoCYBQ&ved=0CEkQ9QEwBA&dur=184










Wywiad z Woody Allenem (po niemiecku)

poniedziałek, 21 października 2013

Wielki Liberace


Liberace - zu viel des Guten ist wundervoll

Wielki Liberace /Behind The Candelabra

Reżyseria Steven Soderbergh (Erin Brockovich, Ocean's Eleven), w rolach głównych Michael Douglas jako pianista i artysta estradowy Liberace oraz Matt Damon jako jego kochanek Scott Thorson (żyje do dzisiaj w Newadzie w Stanach Zjednoczonych). Film powstał na podstawie biografii Scotta "My Life with Liberace".


Władziu Valentino Liberace (1919-1987) był synem Polki i Włocha, znany najpierw jako utalentowany pianista, a później jako artysta estradowy - podobno w tamtych czasach najlepiej zarabiający muzyk.

Władziu Valentino Liberace
Michael Douglas i Matt Damon przeszli samych siebie - zagrali wymownie i brawurowo, pokazali swój kunszt, nie robiąc ceregieli ze swojej filmowej relacji, wykreowali naprawdę obydwie postaci przekonująco.
Film nie jest niczym szczególnym, życie Liberace było dość marne z dzisiejszego punktu widzenia, ale był bogaty i opływał w zbytkach. Kochał muzykę i uwielbiał bawić publiczność.
W moim kinie była pełna sala, czego niczym nie jestem w stanie sobie uzasadnić. Film taki sobie. Jak Liberace. **

sobota, 19 października 2013

Książę nie z tej bajki

Po niemiecku: Unter dem Regenbogen - Ein Frühjahr in Paris

Au bout du conte

A co by było, gdyby bajka nie skończyła się jak bajka?

Agnès Jaoui  i Jean-Pierre Bacri poprzeplatali znane bajki z życiową rzeczywistością - nie zabrakło Czerwonego Kapturka, Królewny Snieżki czy Spiącej Królewny, ani też dobrej wróżki, księcia muzyka i czarnego charakteru lisa o chytrych oczach. Stworzyli niebanalny film, ożywczy, inny niż wszystkie, choć z bardzo banalną historią miłosną, zabawny momentami, odzwierciedlający życie ze wszystkim, z czym się ludzkość zmaga od wieków - wiarą, filozofią, zabobonami, a przede wszystkim z uczuciami, oczekiwaniem na tę jedną jedyną, prawdziwą miłość właśnie z bajki.
Laura (Agathe Bonitzer) pochodząca z bogatego domu marzy właśnie o księciu z bajki, i o dziwo, go spotyka - utalentowany kompozytor odwzajemnia gorące uczucia księżniczki. Ma być ślub, no i co? Koniec bajki? Otóż nie, ponieważ pojawia się inna fascynująca księżniczkę postać impresaria, który burzy konstrukcję klasycznej bajki. Gdyby się nie pojawił lub gdyby księżniczka nie uległa pokusie, to bajka skończyłaby się szybko znanym: "a ja tam byłem, miód i wino piłem". Niestety, życie, to nie bajka, pokus wiele na drodze, a wierność jest tylko produktem naszej wyobraźni. Polecam fanom kina francuskiego. ***



 

Agnes Jaoui


Agathe Bonitzer

niedziela, 13 października 2013

The Butler

Film zajmował pierwszą pozycję przez trzy tygodnie na amerykańskiej liście najlepszych filmów,
i uchodzi za wielkiego faworyta do Oscara.


 

Z plantacji bawełny do białego domu: film oparty na prawdziwej historii, opowiada o nadzwyczajnej karierze niezwykłego butlera, który pracował w Białym Domu dłużej niż jego pracodawcy. Od 1957 roku do 1986 r. jest służącym w centrum władzy, obserwuje siedmiu prezydentów, którzy przychodzą i odchodzą. Eisenhower, Kennedy, Nixon czy Reagan - Cecil Gaines zawsze jest obecny w tworzeniu historii świata przez kolejnych prezydentów.
W roli głównej - doskonale zagranej - występuje Forest Whitaker, a jego partnerką życiową w filmie jest Oprah Winfrey. W pozostałych rolach występują: John Cusack (Nixon), Alan Rickman i Jane Fonda (Reagans), James Marsden (Kennedy), Robin Williams (Eisenhower), David Oyelowo, piosenkarz rockowy Lenny Kravitz. Reż. Lee Daniels.




Film ten zawiera wiele archiwalnych fragmentów, jest oparty na prawdziwej historii ruchu wyzwoleńczego afroamerykanów, począwszy od scen niczym z Chaty wuja Toma na plantacji bawełny, gdzie dochodzi do okrutnych scen poniżania i eliminacji czarnych, poprzez Ku-Klux-Klan i długoletnie protesty, a skończywszy na radykalnym ruchu Black Panthers po śmierci Martina Luthera Kinga.
Warto sobie przypomnieć te wydarzenia historyczne, a przy okazji obejrzeć dzieło amerykańskiego kina i wspaniałych aktorów - specjalnie polecam Jane Fondę jako Nancy Reagan. ****

piątek, 11 października 2013

Michael Haneke w Filmowce

Michael Haneke na inauguracji roku lodzkiej Filmowki. Odebral doktorat honoris causa.

Kiedy Michael Haneke wszedł na scenę, żeby odebrać tytuł doktora, ponad tysiąc gości zgromadzonych na uroczystości, poderwało się z krzeseł i nagrodziło go owacjami na stojąco.

- Ludziom się wydaje, że skoro opisuję w filmach, jak rodzi się zło, muszę być strasznie poplątany emocjonalnie - taką refleksją Michael Haneke podzielił się w rozmowie dla "Gazety". Jego filmy są niewygodne, zmuszają do refleksji, nie pozwalają o sobie zapomnieć. Dzieła Austriaka trzykrotnie nagrodzono na festiwalu w Cannes. Za "Pianistkę" dostał grand prix; Złotą Palmę przyniosły mu "Biała wstążka" i "Miłość". Opowieść o parze dojrzałych ludzi, którzy po latach wspólnego życia próbują burzyć mur, jaki rośnie między nimi w wyniku choroby i zbliżającej się śmierci, doceniła Amerykańska Akademia Filmowa. "Miłość" dostała Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Ta kameralna historia o czułości i cierpieniu nie pozwala od razu wrócić do rzeczywistości. Dowodem są także inne liczne nagrody dla "Miłości" - m.in. Złoty Glob, BAFTA i Cezar.


Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75475,14761989,Michael_Haneke_na_inauguracji_roku_lodzkiej_Filmowki_.html#ixzz2hR7bBPla

niedziela, 6 października 2013

L´écume des jours


 

Der Schaum der Tage / Piana dni (albo Piana złudzeń, a wcześniej: Dziewczyna z lilią)

Poetycki film na podstawie surrealistycznej powieści Borisa Viana (1946) przyciągnął do studyjnego kina w Hamburgu głównie Francuzów. W Polsce film ten wszedł na ekrany już w lipcu tego roku, a w Niemczech można go dopiero teraz obejrzeć.
Reż. Michel Gondry, w rolach głównych Romain Duris, Audrey Tautou, Gad Elmaleh, Omar Sy.

 
 
Jest to prawdziwa historia, ponieważ od początku do samego końca sam ją wymyśliłem.
                                                                                                              Boris Vian

Obejrzyjcie tę wspaniałą bajkę, bo warto. ****

środa, 2 października 2013

Les beaux jours

Romantyczna kuracja odmładzająca
 
Reż. Marion Vernoux, w rolach głównych Fanny Ardant i Laurent Lafitte.
 
 
Les beaux jours / Die schönen Tage / Piękne dni (2013)
 
Córki fundują matce-emerytce kartę do klubu dla seniorów, aby rozwiązała problem codziennej nudy i monotonii na emeryturze. Les beaux jours - to właśnie ten klub, w którym atrakcyjna mama, absolutnie niezainteresowana lepieniem garnków czy kursami tańca i degustacji win, poznaje instruktora od komputerów. Podrywacz jest w wieku jej córek, ale nie stanowi to żadnej przeszkody, by stać się znowu podlotkiem i bawić się, i cieszyć się przygodą. Przyjemnie jest popatrzeć na ten romans, na piękną byłą dentystkę, która rozkwita pod wpływem zainteresowania, a przede wszystkim pożądania młodego przystojniaka. Nikomu nie jest z tego powodu przykro, kochają, bo mają na to ochotę. Fanny Ardant jest pociągająca, piękna - mimo "podeszłego wieku" ciągle bardzo atrakcyjna. Polecam film na podreperowanie humoru wszystkim babciom po sześćdziesiątce. ***
 
64-letnia Ardant

 
 

niedziela, 1 września 2013

La Cage Dorée

Culture-Clash
 
 
Good-Feel-Movie dla  emigrantów z Portugalii, którzy powracają a casa portuguesa -
reż. Ruben Alves (dziecko portugalskich emigrantów), w rolach głównych: Rita Blanco, Joaquim de Almeida, Barbara Cabrita, Alex Alves Pereira, Roland Giraud, Chantal Rauby, Lannick Gautry, Maria Vieira. Po niemiecku "Portugal, mon amour", po polsku być może: "Złota klatka".

Rodzina Ribeiro jest zintegrowaną portugalską rodziną we Francji i wiedzie spokojne mieszczańskie życie od 30 lat w Paryżu, gdy nagły spadek krewnego w Portugalii wywraca ich życie do góry nogami. Postanawiają wrócić do starej ojczyzny.
Sympatyczna, pełna ciepłych uczuć komedia francuska - polecam w letni wieczór.***


 

sobota, 31 sierpnia 2013

Mr. Morgan´s Last Love

Zum Leben ist es nie zu spät

Legenda Hollywood - londyńczyk,wielki Michael Caine gra rolę starego Amerykanina w Paryżu wzruszająco flirtującego z młodszą o pół wieku dziewczyną. Film wyreżyserowała hamburżanka Sandra Nettelbeck ("Bella Martha" 2001). Dziewczynę gra Clémence Poésy.
Clémence Poésy i Michael Caine (ur. 14 marca 1933 r.)


 
http://www.youtube.com/watch?v=quYQ_TsPz34


Film doskonały na letnie deszczowe popołudnie, ze spokojną muzyką - polecam fanom dobrego intelektualnego kina.****
 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Paulette


Dealerka canabis dorabia do skąpej emerytury - uwaga, nie małpować!

Reżyseria: Jérôme Enrico, w roli głównej jako Paulette: doskonała Bernadette Lafont, premiera w październiku 2012 r.


Podobno film oparty na prawdziwych wydarzeniach. (Bernadette Lafont zmarła 15 lipca tego roku).


Bernadette Lafont 1938-2013
Do nędznej emerytury można dorobić w różny sposób, ale na dealerstwo haszyszem wpadła Paulette zupełnie przypadkowo: podczas obławy na dealerów jeden z nich wyrzucił na kontener ze śmieciami, za którym schowała się Paulette, całą paczkę z haszyszem, no, i się zaczęła przygoda z niemoralnym dorabianiem. Paulette, oprócz tego, że nie może związać końca z końcem, ma długi i sekwestator depcze jej po piętach, jest rasistką, nie znosi swojego wnuka  (nie lubi go, bo jest czarny), jej stosunki z córką są całkowicie chłodne, jest gburowata, opryskliwa i trzaska drzwiami prawie każdemu przed nosem. Dealerstwo zmienia jej charakter, na koniec okazuje się kochającą babcią i matką.

Ubawiłam się w letnie deszczowe popołudnie wspaniale. Polecam Wam tę dowcipną francuską komedię, ze świetnymi dialogami, dobrą muzyką Michela Ochowiaka.
Trzeba na to pójść. ****

niedziela, 18 sierpnia 2013

Sęp, Dom zły , K.K. Baczyński

Na krótkim urlopie w Polsce obejrzałam trzy filmy na DVD:
"Sęp" (2013) w reżyserii Eugeniusza Korina,
"Dom zły" (2009) w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego
i poetycki film o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim (2012) w reżyseii Kordiana Piwowarskiego.

wtorek, 30 lipca 2013

La grande bellezza




                                                La dolce vita - próżne, puste i rozpustne

The Great Beauty, Die große Schönheit - reż. Paolo Sorrentino, 2013 - film nominowany do Złotej Palmy w Cannes.
W rolach głównych: Toni Servillo, Carlo Verdone, Sabrina Ferilli, Carlo Buccirosso, Locia Forte, Pamela Villoresi, Galatea Ranzi.

Rzym - wieczne miasto, pokazany w całej krasie, do omdlenia piękny i interesujący, ale i w ekscesach, próżności i prowadzącym do nikąd bogactwie. Swiat pozorów i przemijania  - czyżby Paolo Sorrentino złożył hołd wielkiemu Felliniemu, reżyserując nowy film o wspaniałym mieście? Kusi, by zajrzeć do biografii Federico Felliniego i przypomnieć sobie "La dolce vita" (1960) z Marcello Mastroiannim w roli głównej.
W "La grande bellezza" rolę lwa salonowego przejął - świetnie grając - Toni Servillo. Doskonale się prezentuje, gra swobodnie, filozofuje z innymi bohaterami - niby jest główną postacią, ale jakby z boku przygląda się temu całemu rzymskiemu zgiełkowi. Filozofuje - zabawnie, zresztą - tu przypomina mi się rozmowa podczas tańca:
- Czy myśmy już ze sobą się przespali?
- O, nie, na pewno nie!
- O, to czeka nas jeszcze coś wspaniałego w życiu!
Bardzo mi się podobało to stwierdzenie. Czyli nie wszystko jest stracone w tym zatraceniu rzymskim, jest jakaś nadzieja na sens w życiu, ba!, nawet na coś pięknego. Jednak zaraz potem słyszymy, że życie, to taki trik, iluzja. Jak w cyrku! La vita è solo un trucco. I co mamy o tym sądzić? Ot, filozoficzna pogawędka na temat życia, a w tle roztacza się Roma i jej mieszkańcy pląsający w obłędnym tańcu.
Paolo Sorrentino dokonał wielkiego intelektualnego dzieła. Majstersztyk! Mam nadzieję, iż film zdobędzie Złotą Palmę, do której został nominowany.*****

środa, 24 lipca 2013

The Company You Keep

Robert Redford does it again


Polityczny thriller
The Company You Keep (Die Akte Grant) - reżyseria Robert Redford, na podstawie powieści Neila Gordona; Muzyka: Cliff Martinez;
R. Redford podjął swój ulubiony temat gonitwy za uciekającym. Reżyseruje film i gra główną rolę mecenasa Granta uciekającego przed przeszłością, która go dopada po 30 latach - przeszłością byłego członka podziemnej organizacji Weathermen działającej przeciwko wojnie w Wietnamie i wiążącej się z wieloma akcjami terrorystycznymi i napadami na instytucje państwowe.
Robert Redford w głównej roli otacza się plejadą swoich wspaniałych kolegów po fachu: Susan Sarandon, Shia LaBeouf, Julie Christie, Nick Nolte, Anna Kendrick, Stanley Tucci, Brendan Gleeson, Terrence Howard i utalentowaną nastolatką Jackie Evancho (w filmie - córka mecenasa).
Premiera na Festiwalu Filmowym w Wenecji w 2012 r.
Film, choć opowiada o burzliwej przeszłości, jest bardzo spokojny, prawie wyciszony jak i reżyser - widać, że Robert Redford jest romantykiem, lubi łagodną muzykę (jest niezła), przyrodę. Powrócił do "tamtych lat", ponieważ sam był - jak przyznał w wywiadzie - sympatykiem organizacji Weathermen, bo któż wtedy nie był: cały młodzieżowy świat był przeciwko wojnie w Wietnamie. A więc rozrachunek niejako z przeszłością i próba usprawiedliwienia hipisowskich nurtów kierujących się również wzniosłymi celami.
Film taki sobie, ale jak się lubi Roberta Redforda, to trzeba koniecznie go zobaczyć, bo jest wprawdzie już staruszkiem - ma 76 lat - ale wcale na takiego nie wygląda: porusza się jak młody Adonis, biega po lesie i szpanersko demonstruje swoją witalną energię. Oczywiscie widać, że przeżył na tym świecie sporo lat - i aczkolwiek mógłby sobie w filmie zaoszczędzić paru scen, w których pragnie wyglądać jak młodzieniec - to i tak cenię go właśnie za odwagę, że odsłonił oblicze swych 76 lat, no, i za inteligentny film. Ale wzdycham do tamtego Redforda z "Wielkiego Gatsby", niestety. ***

Susan Sarandon

Shia LaBeouf

Jackie Evancho, 13 lat, (śpiewa sopranem)

Nick Nolte

Robert Redford - sylwetka jak u młodzieńca (76 lat)


sobota, 13 lipca 2013

Los amantes pasajeros

I´m So Excited - reżyseria Pedro Almodóvar, 2013
Zwariowany lot i lądowanie na brzuchu



"Los amantes pasajeros" wyświetlany jest po niemiecku pt. "Fliegende Liebende", a po angielsku i rosyjsku "I´m so excited"/ "Я очень возбуждён".
Film Pedro Almodóvara jest zwariowaną hałaśliwą komedią, nawiązującą do dawnych lat osiemdziesiątych, kiedy Almodóvar zaczynał kreować swoje komedie ("Mujeres al borde de un ataque de nervios" 1988 czy "Kika" 1993) i wyżywał się w nich zakazaną w czasie dyktatury Franca tematyką. Czasy się zmieniły, nastała demokracja, nawet związki homoseksulne zbytnio nie dziwią, a korupcja, to już w ogóle nie, więc nie jest to film nadzwyczajny. Jednak chwilami śmieszny i bawi od startu do lądowania.
W filmie grają: Javier Cámara, Carlos Aveces, Raúl Arévalo, Cecilia Roth, Lola Dueñas, Antonio de la Torre. Pojawiają się znani Penelope Cruz i Antonio Banderas (ale krótko i tylko na początku). Marny film**


Piosenka "The Pointer Sisters": "I'm So Excited"
 
 


 

niedziela, 30 czerwca 2013

Drugie oblicze


                                                    THE PLACE BEYOND THE PINES
Crime-Thriller
Reżyseria Derek Cianfrance, premiera 7 września 2012 r.
Doskonały film, koniecznie musicie obejrzeć!
Jest w nim wiele emocji, wiele konfliktów, wciągająca historia między ojcem i synem - paszkwil na skorumpowaną policję, szybka jazda na motocyklu i dużo dobrej muzyki.


Drugie oblicze


Ryan Gosling

Role Rominy gra kubańska modelka Eva Mendes, głównego bohatera gra Ryan Gosling, w pozostałych rolach: Bradley Cooper, Rose Byrne, Dane DeHaan, Emory Cohen.

Eva Mendes gra role Rominy

Akcja filmu rozgrywa się w Schenectady w stanie New York w USA i w okolicach tej poirokeskiej miejscowości (60 tys. mieszkańców),  a ściślej ludności indiańskiej Mohawk, i to właśnie w języku Mohawk Schenectady oznacza the place beyond the pines. Z Schenectady pochodzi aktor Mickey Rourke (ur. 1952).
Film ma wiele wątków – materiału starczyłoby na przynajmniej trzy filmy. Kinoman - myśle - nie jeden, spodziewał się, że będzie to film psychologiczny o tatusiu, który popadł w konflikt z matką swojego dziecka. Temat oklepany i znany wszędzie do bólu. A tu – niespodzianka!
Kaskader cyrkowy (Ryan Gosling), który dokonuje istnej ekwilibrystyki na motocyklu, dowiaduje się nieoczekiwanie, że jest ojcem i ma rocznego synka z kobietą, którą porzucił, nie dowiedziawszy się przedtem o potomku. Postanawia mieć wpływ na wychowanie dziecka, choć matka jest już w innym, chyba szczęśliwym związku. I to właśnie pragnienie bycia ojcem wywołuje szereg decyzji, które  powodują burzę zdarzeń, splot losów innych ludzi z jego istnieniem – wątki przewijają się jak w kalejdoskopie, i film robi się kryminalny: ambitny policjant zabija głównego bohatera, który po nieudanej eskapadzie napadu na bank, znalazł się w potrzasku (do napadów bankowych pchnęła go ambicja zafundowania dziecku lepszego bytu). Policjant (Bradly Cooper) otrzymuje laury za bohaterski czyn, trąbią fanfary – i tu się odkrywa Ameryka ze swoim prawdziwym obliczem: skorumpowani urzędnicy, prokuratura generalna i policja, problemy nielegalnych cudzoziemców i jak się ich traktuje,  znarkotyzowana młodzież, dealerstwo, etc.
Ojciec (Ryan Gosling) został zastrzelony, ale syn (Dane DeHaan) żyje i dorasta. Nic nie wie o swoim biologicznym ojcu, wychowuje go partner matki, jest dobrym ojcem.  
Dorasta równolegle inny nastolatek - syn (Emory Cohen) bohaterskiego policjanta. Los chce lub nie chce, ale ci dwaj nastolatkowie zaprzyjaźniają się. Zdarzenia biegną wartko dalej: jeden kradnie dla drugiego z apteki odurzające środki potrzebne na prywatkę, obaj piją i narkotyzują się, obaj trafiają do więzienia. Ojciec bedący juz prokuratorem wybawia z aresztu obydwu, choć tu też są nierówności w traktowaniu – sprawiedliwości nie ma. To wszystko jest widoczne, jakie jest oblicze Ameryki, to drugie (może dlatego polski tytuł „Drugie oblicze”). Chłopcy się przyjaźnią, ale dochodzi też do rękoczynów, i to niebagatelnych, laduje jeden w szpitalu.
Syn zastrzelonego bohatera dowiaduje się, kim był jego ojciec, dochodzi do konfrontacji z byłym policjantem (sceny jak z horroru) - zabójcą. Film trzyma w napięciu, zdjęcia są świetnie ujęte. Nie ma nudy.
A koniec jest jak z przysłowia: "Niedaleko pada jabłko od jabłoni".
Po załatwieniu porachunków z zabójcą ojca, nastolatek opuszcza dom matki, kupuje sobie motocykl i nigdy uprzednio nie sprobowawszy jazdy na nim, sunie w sina dal jak kiedyś ojciec – być może w to miejsce pod sosnami, czyli w kierunku Schenectady - the place beyond the pines.
Bardzo dobry film *****
Ryan Gosling

Eva Mendes ur. 5 marca 1974 r.
Emory Cohen ur. 1990 r.
Z prawej Dane DeHaan, ur. 1987 r.

sobota, 29 czerwca 2013

Nasze matki, nasi ojcowie

          
                        Eine andere Zeit - Ein anderer Krieg - Ein anderes Land
reżyseria Philipp Kadelbach, marzec 2013 r.
Film obejrzałam na wiosnę na ZDF-ie, ale do Polski dotarł on teraz i wywołał, jak obserwuję, burzliwe dyskusje. Całkowicie zasadnie.
Film składa się z trzech części, ma wartką akcję, ogląda się go jak film przygodowy, ale - niestety - jest to film historyczny i powinien przedstawić historię taką, jaką była, bo żyją jeszcze świadkowie tamtych zdarzeń, którzy po obejrzeniu filmu są oburzeni nierównomiernym akcentowaniem tych zdarzeń.
Reżyser Kadelbach kładzie nacisk na losy pięciorga bohaterów, którym wojna plącze losy. Och, jacy biedni, naiwni, przyjaźniący i kochający się, pełni nadziei i przyszłości młodzi ludzie - a tu ta paskudna wojna wszystko im popsuła. Przedstawia ich jako ofiary tej wojny bez żadnej odpowiedzialności. Są to matki i ojcowie - z tytułu filmu - dzisiejszej generacji.
A, przepraszam, kto jest odpowiedzialny za narodowy socjalizm? Herr Regisseur zapomniał, gdzie byli ojcowie sprzed wojny, którzy zaślepieni, bezgranicznie wierzyli Hitlerowi, że opanuje Europę, którzy go wybrali na wodza i bałwochwalczo w niego wierzyli?
Film ma kompletne braki historyczne i jest tendencyjny. Matki i ojcowie - to właśnie ta generacja, która ponosi odpowiedzialność za ten narodowosocjalistyczny "pieprznik" (pardon), a w filmie są to fajni, młodzi, utalentowani, będący - nolens volens - straszliwymi ofiarami tej wojny.
W wywiadach Herr Kadelbach uciekał przed zarzutami i nazywał je lapidarnie nierealistycznymi, po czym odwracał się od kamery. Cóż? Miał inne intencje, robiąc ten film. Ot, co!
Film wyemitowała niemiecka i austriacka telewizja, ale już się dobrze sprzedał na świecie. Dla tych, którzy historii nie znają, będzie to film o niemieckich nazistach (owszem, ci zostali dość realnie przedstawieni), ale i o polskich antysemitach, bo partyzantów Armii Krajowej przedstawiono tylko z tej strony - Brr! Słusznie, byli kombatanci w Polsce się oburzają po obejrzeniu filmu. Te sceny z AK są marne i tchną gniotem historycznym, nie wspominając już o języku z silnym akcentem, jakim się w filmie polskie postacie posługują. Dziwię się reżyserowi, że nie znalazł native-speakerów, by zrobić dubbing. Scena z bigosem jest dla polskiego widza co najmniej dziwna, wręcz niezrozumiała. "Herr Kadelbach, powinien Pan więcej poczytać o Polakach i ich zwyczajach, najlepiej pojechać do Tel Awiwu i popatrzeć na umieszczone na drzewkach oliwnych nazwiska ludzi, którzy ratowali w czasie wojny ludność żydowską - same prawie polskie nazwiska! Może wtedy wyważyłby Pan akcenty  w swoim filmie zgodnie z prawdą".

Nie wynosi się z kina po obejrzeniu tego filmu jednoznacznego przekonania, kim byli "diese Mütter und Väter" - odpowiedzialni za wojnę, czy znowu biedne ofiary jakiejs tam wojny. Obawiam się, że to drugie.


                                                            ********************
W listopadzie 2014 seria "Nasze matki nasi ojcowie" otrzymala telewizyjna nagrode w USA International Emmy Award. Mimo krytyki!!






poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kronprinz Rudolf 1.

Film nosi tytul w oryginale "Kronzprinz Rudolfs letzte Liebe" (Arcyksiaze Rudolf, Crowne Prince)

 
Karol Maria Brandauer obchodził przedwczoraj 70 urodziny. Z tej okazji telewizja Bawarii BR poświęciła mu cały wieczór, emitując m.in. film o księciu Rudolfie, jedynym synu cesarza Franciszka Józefa i cesarzowej Elżbiety. Własnie cesarza zagrał Brandauer (świetnie, zresztą), ale mnie nasunęła się refleksja dotycząca księcia Rudolfa. Bo otóż ten książę i następca tronu myśleniem swoim o wspólnej Europie w pokojowej symbiozie wyprzedzał ówczesną epokę,  i swojego ojca przede wszystkim, o niespelna dwa wieki. Pomyśleć tylko, że jego marzenia ziściły się tak niedawno - wszak mamy dopiero teraz tę wspólną Europę, żyjemy w pokoju, nie ma wojen, nie ma Cesarstwa Austrowegierskiego, Prus - mamy Europę, o której snuł wizje habsburski książę.

Postać Rudolfa to tragiczna postać. Nie znajdując zrozumienia u ojca, zakochany nieszczęśliwie w córce byłej kochanki, popełnia wraz z nią samobójstwo.
Polecam ten historyczny film z 2006 roku w koprodukcji austriacko-niemiecko-francusko-włoskiej. Reżyseria: Robert Dornhelm, w rolach głównych:
Karol Maria Brandauer (cesarz),
Max von Thun (Rudolf),
Vittoria Puccini (Mary Baroness Vetsera),
Sandra Ceccarelli (Sisi),
Alexandra Vandenrnoot (Helena - matka Mary Vetsera),
Omar Sharif (nadworny malarz Hans Canon).

Film o Rudolfie nakręcono też w 1968 r. z Catherine Deneuve jako Mary Vetsera i Omarem Sharifem w roli księcia Rudolfa - film nosi tytuł "Meyerling" (to zamek myśliwski księcia).


Vittoria Puccini w roli pieknej Mary Vetsera


Daniela Golpashin w roli belgijskiej księżniczki Stephanie, żony Rudolfa

Sandra Ceccarelli (Sisi) i Max von Thun (Rudolf)
 
Sandra Ceccarelli w roli Sisi - matki Rudolfa



Omar Sharif w roli nadwornego malarza Hansa Canona.

Alexandra Vandernoot w roli baronowej Heleny Vetsera (matki pięknej Mary)

Chwila przed samobójstwem