Reżyseria:
Peter Sollet, scenariusz: Ron Nyswaner ("Philadelphia").
Muzyka: Hans
Zimmer
W rolach
głównych występują: Julianne Moore, Ellen Page, Steve Carell, Michael Shannon,
Luke Grimes, Gabriel Luna.
Film miał premierę już w ubiegłym roku, ja
mogłam go obejrzeć w kinie studyjnym w Hamburgu. Niewiele się o tym filmie
mówiło – właściwie temat już przebrzmiał, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych,
np. w New Jersay, gdzie rozgrywa się
akcja filmu, a gdzie już od trzech lat problem małżeństw homoseksualnych i
sprawa dziedziczenia po zmarłym partnerze nie stanowią problemu, bo małżeństwa
można zawierać, a dziedziczenie po zmarłym jest oczywiste.
Ale nie w Niemczech i nie w Polsce.
Dlatego warto film rozpowszechniać w tych krajach, by ich społeczeństwa wreszcie
zrozumiały rzeczywistość, pojęly wreszcie, że każda miłość jest równa. Właśnie
o tę równość walczą w filmie główne bohaterki, gdy jednej z nich lekarze
stawiają diagnozę o zaawansowanym raku płuc. Umierająca nie chce wcale wiele.
Jest policjantką, 20 lat pracowała, by innym żyło się bezpiecznie, i chce
tylko, by jej partnerka otrzymywała po jej śmierci rentę, jak to jest w
przypadku par heteroseksualnych.
Film oparty jest na prawdziwych faktach. A
ja przy okazji „google’nęłam” na mapę i kraje, gdzie TAKA milość jest sprawą normalną
i prawnie zalegalizowaną:
Holandia (była pierwsza, od 2001 r.), Belgia,
Dania, Hiszpania (niby taka zacofana,
a jednak), Irlandia (niby taka katolicka), Wielka Brytania, Portugalia, Norwegia, Szwecja,
Islandia, Meksyk, Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Nowa Zelandia, RPA – to są kraje, gdzie pary homoseksualne mogą zawierać związek
małżeński.
A my? I tu w Niemczech i tam w Polsce:
zacofanie, głębokie średniowiecze, homofobia i nienawiść. Bardziej w Polsce niż
w Niemczech, bo w Niemczech można
przynajmniej zarejestrować partnerstwo.
Polecam wszystkim homofobom, aby umysł ich
się rozjaśnił.
Film dobry. ****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz