czwartek, 25 sierpnia 2016

Julieta



To dwudziesty film hiszpańskiego mistrza Pedro Almodóvara, który uważam za najlepszy – bardzo mi się podobał.


Główną bohaterkę grają dwie aktorki – Julietę w młodości gra Adriana Ugarte, w latach późniejszych rolę odtwarza Emma Suárez.
                                                                             *****
Dla kochającej matki nie ma chyba gorszej rzeczy, niż jak bez wytłumaczenia dorastające dziecko opuszcza dom bez podania adresu i jakiejkolwiek wiadomości. I to na całe długie 18 lat. Zakłada rodzinę, ma troje dzieci..., i ani słowa do kochającej ją matki.


Antía ma 18 lat, jak wyjeżdża na wakacje na trzy miesiące w celu wyciszenia duszy. I nigdy już nie powróci do rodzinnego domu.

Czy zaginięcie i utonięcie ojca w czasie sztormu na morzu może być powodem buntu młodej nastolatki? Ojciec-rybak  co prawda posprzeczał się trochę z matką i wypłynął w morze przy pogarszającej się pogodzie, ale czyż można obwiniać matkę za jego własną decyzję, i z tego powodu uciekać z domu? Zostawić bolejącą po śmierci męża i nie odezwać się ani słowem przez osiemnaście lat? Nie wiadomo czy można. Moim zdaniem nie wolno, lecz Antía myśli inaczej. Matka poszukuje  jej, ale nie trafia na żaden ślad. Dopiero całkiem przypadkowo po spotkaniu z dawną przyjaciółką córki dowiaduje się, że Antía ma rodzinę i troje dzieci. Jednak dalej nie wie, gdzie mieszka.

Pewnego dnia przychodzi na dawny adres madrycki list ze Szwajcarii – Antía pisze, że żałuje swojego długiego milczenia. Pisze, że dopiero po śmierci synka, który utonął,  zrozumiała, jaki ból zadała matce.
Matka wyrusza w podróż do Szwajcarii.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz